sobota, 29 października 2011

Dotacja w Lubaniu...

Nie mógł uwierzyć, że siedzi w jednej karocy z samą Dotacją. Choć ta nalegała, żeby wziąć zaprzęg swojego ojca, udało mu się ją przekonać, że zwykła, lubańska kareta wzbudzi o wiele mniejsze zainteresowanie, niż ogromny powóz samego Cesarza.
- Nie chce cię rozczarować - zaczął Lubań, gdy już znaleźli się niedaleko bram Księstwa. - To moje państewko nie jest zbyt duże...
- Oj, bądź już cicho - przerwała mu Dotacja. - Z resztą, widziałem już zdjęcia w Internecie. Wygląda uroczo... - uśmiechnęła się zalotnie.
Książę zaczął się zastanawiać, dlaczego teraz nie padnie na kolana i jej się nie oświadczy. Bez wątpienia była to najcudowniejsza dziewczyna, jaką miał czelność poznać w swoim życiu.
Po przejechaniu bram Księstwa, Lubań kazał stangretowi powściągnąć konie. Kareta stanęła. Książę wyszedł na zewnątrz z zamiarem pomocy damie przy wysiadaniu, jednak Dotacja wyskoczyła za nim i teraz patrzyła na niego pytająco.
- Więc?
- Ale co więc...? - spytał nieco zaskoczony Lubań.
- Chyba nie zamierzasz stać tak całą noc, co? - odparła zniecierpliwiona. - Zabierzesz mnie gdzieś? O! Tamto wygląda ładnie! - zawołała, po czym chwyciła go za rękę i pociągnęła za sobą. Książę po raz kolejny tego wieczoru miał nogi jak z waty, podczas gdy Dotacja ciągnęła go w stronę... Zaraz, a tak właściwie to gdzie ona mnie zabiera? - uformowało się w głowie Lubania. Jednak w oddali majaczyło tylko ogrodzenie starego placu zabaw. Jakie było jego zdziwienie, kiedy Dotacja po prostu przez nie przeskoczyła i teraz stała po drugiej stronie patrząc na naszego Księcia.
- Noo, a ty na co czekasz? - spytała zniecierpliwiona.
"Jak ona się cudnie złości..." - tyle zdążyło przemknąć przez myśl Lubania, kiedy Dotacja bezceremonialnie przeciągnęła go przez ogrodzenie... Przewrócił się.
- Fajtłapa - powiedziała i pobiegła na huśtawkę. - A było współpracować! - zawołała.
Książe wstał i podbiegł do Dotacji. Usiadł na huśtawce obok. Kiedy leżał na ziemi dotarło do niego, że w jej obecności może zachowywać się całkiem swobodnie... Jednak teraz zapomniał nawet odepchnąć się nogami od ziemi. Blask księżyca tak pięknie tańczył w jej włosach... Nie wiedział, że wiadomość o jego powrocie dotarła już do zamku.

1 komentarz: